wtorek, 29 listopada 2011

Pies najlepszym przyjacielem człowieka.

galeriaJak mawia stare powiedzenie, pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Według badań, pochodzą od azjatyckich wilków i stały się osobnym gatunkiem kilkanaście tysięcy lat temu. Psy zostały udomowione jeszcze w czasach starożytnych, a najstarsze odkryte na to dowody pochodzą aż z czasów sumeryjskich.

Psy pomagały człowiekowi przede wszystkim podczas polowania oraz pilnowania dobytku przed intruzami. Z czasem okazało się, że z psami można się też po prostu „zaprzyjaźnić”, dlatego zaczęto je trzymać w domu dla towarzystwa. To prawdopodobnie stało się powodem do tego, by hodować małe rasy psów, których praktyczna użyteczność była znacznie mniejsza.
Psy dość szybko pojawiły się na innych kontynentach, gdzie spotykały się z przychylnością ludzi. Psy stawały się członkami rodzin, o czym może świadczyć fakt, iż w niektórych grobach obok szczątków człowieka znajdowano także szkielet psa. Udomowienie psa nie pozostało bez wpływu na wygląd psów. Coraz mniej przypominały dzikie wilki; malały psie zęby, oczy stały się okrągłe, a pyski krótsze. Współczesne rasy psów są tak różnorodne, że żaden inny ssak nie może z psem pod tym względem konkurować.W Polsce psy na początku towarzyszyły swoim panom przy polowaniach. Nie każdy też mógł psa myśliwskiego hodować, bo przywilej ten przysługiwał królom, arystokracji i duchownym. Były to przede wszystkim charty, wyżły, ogary i brytany. Z czasem ten zwyczaj przejęła również szlachta. Łagodne rasy psów trzymano w celu ochrony stad owiec.
Dzisiaj psy pomagają policji, wojsku, brygadom antyterrorystycznym i antynarkotykowym. Są niezastąpione jako przewodnicy dla niewidomych i towarzysze osób niepełnosprawnych. Ciężko chore dzieci mogą korzystać z pomocy psa w trakcie swojej terapii. Psy mogą być również ratownikami. To, czy nadają się do pełnienia jakiejś funkcji zależy głównie od tego, jakiej jest rasy, ale nie bez znaczenia są też osobiste predyspozycje tresowanego do danych czynności psa.

Pies znalazca.

Wszyscy słyszeli o psie, który jeździł koleją. Znane są również historie o psich ratownikach. Ale nikt nie słyszał o czworonożnym przyjacielu, który prowadził biuro rzeczy znalezionych. Maksio jest trzyletnim mieszańcem jamnika. Ma miłą mordkę i brązową sierść. Ten wesoły, bardzo skoczny piesek lubi często opuszczać posesję bez wiedzy właścicieli. Przeskakuje przez płot, który jest znacznie większy od niego. Kiedy przyjechała na wakacje wnuczka jego właścicieli, trzyletnia Julka, Maks przyniósł jej do zabawy w basenie dmuchanego delfinka. Później wrócił do domu z prezentem dla swojej pani.

Był to słoik ogórków kiszonych. Do dziś nikt nie wie, jak mały piesek przyniósł go w pyszczku.
Jakiś czas później pan Maksia znalazł w jego posłaniu firmową czapkę z daszkiem, jeszcze z metką i kluczyki od mercedesa. Nigdy jego właściciele nie wiedzieli, gdzie Maks znajduje te rzeczy i jak mu się udaje przeskoczyć z nimi przez płot. Nigdy nie udało się znaleźć właścicieli odnalezionych przez psa rzeczy, do pewnego momentu.
Pani zauważyła, że Maksio bawi się czymś co wydaje dziwne odgłosy i świeci. Zaciekawiona obejrzała jego najnowszą zdobycz i okazało się, że jest to telefon komórkowy. Wszyscy zaczęli przeglądać zawartość aparatu w nadziei na znalezienie wskazówek dotyczących właściciela.Ku swojemu zdziwieniu, córka właścicieli Maksia stwierdziła, że w telefonie są zapisane numery do osób, z którymi ona pracuje w innej miejscowości. Nadal jednak nie było wiadomo, kto jest właścicielem zguby, więc zadzwoniono na numer telefonu zapisany, jako mama. Poproszono, aby przekazać właścicielowi, żeby się skontaktował i umówił na odebranie zguby.
Jeszcze w ten sam dzień u państwa Maksia pojawił się właściciel telefonu. Uśmiał się strasznie z historii, jak piesek przyniósł go do domu. Okazało się, że telefon został na dachu auta i przypadkiem spadł niedaleko domu psa. Jak to w takich przypadkach bywa, uczciwemu znalazcy należy się nagroda. I tak Maksio dostał wielki worek pełen jego ulubionej karmy.

Zwierzę to żywa istota.

galeriaOstatnio coraz częściej słyszy się o aktachprzemocy wobec zwierząt. Niedawno w internecie został opublikowany artykuł o dwóch mężczyznach, którzy przywiązali psa rasy Husky do samochodu i ciągnęli go, aż urwali mu głowę. Internauci byli bardzo oburzeni takim zachowaniem i napisali petycję, w której żądali dla sprawców tego bestialskiego czynu najwyższej kary, czyli 10 lat pozbawienia wolności. To tylko jeden z nielicznych przypadków znęcania się nad zwierzętami.

W Polsce również bardzo popularne jest pozbywanie się niepotrzebnych już koni. Właściciele, gdy stwierdzają, że koń jest już niezdolny do pracy lub jest nie nadaje się do startowania w zawodach jeździeckich, sprzedają go do rzeźni. Jeśli dobrzy ludzie w porę uzbierają potrzebne pieniądze na wykupienie konia, zwierzę zostaje uratowane i nie zostaje przerobione na mięso. W naszym kraju działa kilka organizacji, które zbierają pieniądze na ratowanie koni przed sprzedażą do rzeźni.
Jedną z organizacji, która zbiera pieniądze na wykupienie koni z „transportu śmierci” jest Tara. Organizacja ta ma swoją siedzibę na Dolnym Śląsku. Przy organizacji działa również schronisko, w którym przebywają konie uratowane przed rzeźnią. Środki na ratowanie koni, a także lekarstwa i inne rzeczy potrzebne koniom, Tara zbiera od ludzi dobrej woli, którym los tych zwierzątnie jest obojętny.

Z wielu innych tylko jeden dzień, jednego psa.

Saba!! Saabaaa!
Fantastyczna zabawa. Ale… Biegnę! Jestem wykończona. Pić. Wreszcie. Jeszcze kilka kroków. Boli!! Dlaczego? Co robisz? Przecież przyszłam. Może lepiej unikać podchodzenia do niego? Dla ilu psów, tego zapewne nikt nie wie, kończy się tak poranny spacer? Czy przypadkiem Saba nie jest dość systematycznie uczona by od właściciela zachować bezpieczny dystans a gdy zdarzy się możliwość, jakże wspaniałej eksploracji terenu czy zabawy z innymi psami, możliwie długo z niej nie rezygnować?
Trzeba przyznać, że jest to całkowicie zgodne z zasadami logiki. Chociaż sposób w jaki odczytują zachowania psy znacznie różni się od naszego, my także postąpilibyśmy podobnie. Będąc wielokrotnie uderzonym przez znacznie silniejszą niż ja osobę, zrobię dużo by nie przebywać w jej towarzystwie.
Saba i tak ma wielkie szczęście. Mieszka w domu z właścicielami a mogła przecież spędzić całe swoje życie przypięta łańcuchem bądź w niewielkiej klatce.
?? Dlaczego krzyczą? Przecież ona miała to w ręce. To było dobre. Wczoraj, gdy było ich tylu i zaczęło być głośno, dawali mi to. Brałam z tego dużego i płaskiego, aż musiałam stawać na dwóch łapach! Oni mnie wtedy pieścili. Umm, było cudownie. Ten mniejszy daje mi też na tym płaskim. Dlaczego teraz tak głośno krzyczą i nikt mnie nie głaszcze? Dziwne stworzenia. Bawiliśmy się gdy brałam to ich dobre do jedzenia a dziś… Nie rozumiem.
Wydaje się mnie, że w większości przypadków właśnie tak przebiega „wychowywanie” psów. Jakże często słyszę, że on teraz doskonale wie co zrobił. Przecież po nim widzę! Hm, może powinno brzmieć, tak to zinterpretowałem? Ale przecież znajomy tak wyszkolił swoją sukę. Ha! Teraz niczego nie ściągnie ze stołu.
Większość szkoleniowców za jedyne słuszne uznaje metody tradycyjne bądź miks wspomnianych z innymi. Cóż może czuć pies szarpany na łańcuszku zaciskowym czy kolczatce? Możemy sobie tylko próbować to wyobrazić. Chociaż, przynajmniej dla mnie, jest to trudne. Czy ktoś z nas tego doświadczył? Poczuł na własnej krtani zaciskający się łańcuch?
Stoi obok mnie człowiek o bardzo muskularnej budowie i dużej sile fizycznej. Jest wielki! On musi mieć około sześciu metrów wzrostu! Znam go. Bywa bardzo sympatyczny a przynajmniej tak mnie się wydaje. Cały czas coś do mnie mówi tyle tylko, że ja go kompletnie nie rozumiem. Co to za język?! Nie rozumiem niczego! On mnie przytrzymuje… Nie, to nie jest jego ręka .Zaczynam czuć coś zimnego i wydającego jakieś metaliczne dźwięki. na mojej szyi.Zaciska się na krtani gdy tylko chcę podejść do czegokolwiek, dotknąć, wziąć w ręce. Ucisk jest bardzo silny a dodatkowo on tym czymś szarpie. Dławię się! Patrzy na mnie i krzyczy. Macha dłonią. Zaczynam czuć się nieswojo. Ba! Ja się boję. Krzyczy jakieś… haw? Nie, to brzmi jak wahw. Nie rozumiem. co to za język? O co jemu chodzi? Wahw, wahw, wahw!! Jestem zdenerwowany. On chce mnie udusić! Moja szyja. krtań! Nie mogę oddychać… Boje się potwornie.Znów słyszę haw, wahw! Krzyczy coraz głośniej. Nie!
Uderzył mnie w twarz. Upadłem ale znów mam problem z oddychaniem. Myślę jak uniknąć bólu. Mówiłem do niego, prosiłem jak tylko potrafię by się uspokoił. On krzyczy nadal. Moją jedyną szansą jest zrobienie czegoś by się uspokoił, by wreszcie przestał. Tylko czego? Zrobiłem wcześniej już wszystko co tylko przyszło mi do głowy, o czym zdołałem pomyśleć. Czuję jego wielką dłoń na ramieniu i ten bolesny ucisk. Chcę wstać, bronie się lecz w końcu klękam… Uśmiechnął się On chyba się cieszy. Nie chcę tutaj być! Nienawidzę tego tak jak i polany na której on mi to robi. Zrobię wszystko by już nigdy tutaj nie wrócić. Zrobięęę…
Przepraszam. Piszę w nocy i na moment zasnąłem. Jak cudownie jest się budzić! Chociaż… Przecież niedawno widziałem psy szkolone metodą tradycyjną. Powróćmy do Saby bo przecież o niej chciałem pisać. Jak wcześniej wspomniałem, szczęściem dla suni jest mieszkanie z właścicielami w bloku. Dla niej samej jedną z największych atrakcji są wyjazdy na wielką działkę. Dopiero tutaj można naprawę poszaleć, wybiegać się, spotkać psiaki sąsiadów. Cudowne miejsce.
Yhmm, intrygujący zapach! Tylko gdzie… Jest! Trzeba tylko do niego dotrzeć. Kopanie jest fantastyczne!
Saba! Ty… Saaba!! Uciekaj! Zostaw to. Przestań ryć moje…! Ty psie…!
Chyba muszę przy nich unikać tej przyjemności. Zawsze tak krzyczą i mnie gonią. Dlaczego? Kiedyś bolało. Cóż, przecież i tak zostanę tutaj sama a wtedy…

Coś o tym jak pies może się ubrudzić.

Brudne psy 6Wiosna! Ostatnio jednak trochę popadało, no może nawet więcej niż trochę, wokół było dość szarawo. Przemieszczałem się z sunią między blokami, przemykali dość nieliczni przechodnie. Przez moment zacząłem myśleć, że także wszyscy właściciele czworonogów pochowali się w domach ale okazało się, że nie jest tak źle. Osiedlowe pary, liczące razem sześć i więcej nóg, dopisały.

Wracając do domu zauważyłem dziewczynę która właśnie wychodziła z bloku wraz z młodzieńcem w typie labradora. Przeszli przez jezdnię na pobliski trawnik. Przestało padać a przyznać się muszę, dziewczyna była bardzo ładna. Tym chętniej pomyślałem o zadaniu pytania dotyczącego możliwości poznania się psów. Podszedłem, sunia na smyczy obok mnie.
Dzień dobry. Przepraszam, mogą się przywitać?
Wymownie zerknąłem na psy wiedząc już, po spojrzeniu jakim zostałem obdarzony, że chyba powiedziałem coś niezmiernie głupiego! Gdy na dobre to do mnie dotarło, usłyszałem:
Nie!! Mój pies się ubrudzi!
Hmm, mało odkrywcze bo mój także – tak jakoś przemknęło mi przez myśl lecz nadal tylko słuchałem. Odpowiedź na moje pytanie, uzupełniona została jeszcze opowieścią jak kiedyś wyglądał jej pies po zabawie z innym i o tym, że od tego czasu psisko nie ma kontaktu z pobratymcami. Ponieważ będzie brudny.
Cóż, dziewczyna wydała się mnie znacznie mniej atrakcyjna niż przed momentem, odwróciłem się i poszedłem z moją ubrudzoną suką na dalszą część spaceru.

Pies się nie myli.

Wychodzimy z bloku, pies idzie bardzo ładnie na luźnej smyczy. Ulica. Zatrzymuje się przed krawężnikiem, Bona siada obok. Wokół nas brak czegokolwiek co może szczególnie rozpraszająco działać na psa lub być dla niego bardzo atrakcyjne. Przechodzimy przez jezdnię.

Za jej osią, sunia przyśpiesza idąc nadal w kierunku przeciwległego krawężnika. Dość delikatnie lecz napina smycz. Zatrzymuje się (mam taką możliwość, jezdnia jest pusta), suczka wraca, staje obok mojej nogi, idziemy dalej. Pies na luźnej smyczy. Nagroda.
Pies trafił do mnie a właściwie wyciągnąłem go z warunków w jakich bytowania nikomu nie życzę, w wieku około pięciu lat. O chodzeniu na smyczy mogłem powiedzieć tylko tyle, że chodzi a smycz to wytrzymuje. Po czasie sytuacja ulegała zmianie. Moje podejście do psów, spojrzenie na ich zachowania, szkolenie także ewoluowały a w ręce zaczęły pojawiać się nagrody i…… pewien problem. Pies przekraczając oś jezdni, znacznie przyspieszał. Wyrywał do przodu tak, jakby przeciwległy krawężnik był dla niego czymś niesłychanie atrakcyjnym. Co okaże się istotne, pierwszy raz dokonałem tego „odkrycia”, gdy z jakiejś przyczyny przechodząc przez jezdnię po przejściu dla pieszych musiałem zmienić tempo. Kilkadziesiąt powtórzeń i kolejne spostrzeżenie. To nie dotknięcie czy wejście na krawężnik jest dla Bony atrakcyjne.
Sunia dwa lub trzy kroki przed nim jeszcze przyśpiesza aby tuż za nim, powrócić do tempa chodu z pierwszej części jezdni. Mało tego! Dodatkowo robi to precyzyjnie i zawsze. Cóż, pierwsze moje myśli dotyczyły wpływu na nią jakichś bodzców, rozproszeń których ja nie potrafiłem właściwie zinterpretować. Zapach innego psa znajdującego się w oddaleniu, inne zapachy, miejsca których atrakcyjności dla psa ja niestety, nie umiem dostrzec.Dobrze. Jak jednak wytłumaczyć jej zachowanie w miejscach pozbawionych dla psa atrybutów szczególnej atrakcyjności a może i w ogóle jej braku. Asfalt, kostka, kawałek krawężnika naprzeciwko nas, miejsce „wiejące nudą”. Chodzimy. Bona, jak zaczarowana, powtarza sekwencję. Idziemy, piesprzyspiesza, tutaj wprowadzam zmianę i zatrzymuje się. Wraca, jest obok, ruszamy, przyśpiesza. Moje pomysły na wytłumaczenie zachowania ulegały wyczerpaniu. Dodatkowo, sunia zwiększając tempo sprawiała wrażenie zadowolonej.
Popołudnie. Jestem sam, bez psa w centrum miasta. Jak zazwyczaj to czynię, idę szybko. Przechodzę, w miejscu niekoniecznie do tego przeznaczonym, przez jezdnię. Staję po drugiej stronie i… wracam by kilkukrotnie pokonać jezdnię. Śmiech! Tak, śmieje się. Będąc tak dobrym szkoleniowcem mogę sterczeć na chodniku i śmiać się do siebie! Gdybym jeszcze w tym konkretnym przypadku posiadał świadomość czego uczę psa, byłoby idealnie. „Dziwne” przekraczanie jezdni przez psicę, wynikało z tego, że ja chodziłem tak zawsze! Robiłem to całkowicie bezwiednie.
Mój cykl przechodzenia, wyglądał identycznie jak prezentowany przez psa. Mogli go trochę zakłócać na przykład ludzie idący w przeciwnym kierunku. Jednak chodząc z Boną, zawsze starałem się wybrać taki tor by uniknąć zderzeń z przechodniami. Tak jak wtedy pies, ja przyśpieszałem zawsze. Byłem tego nieświadomy, ona jednak tak. Mało tego. Chodząc w poprawny sposób, blisko mojej nogi, była wielokrotnie nagradzana. Mieszkając w mieście „zdarza się”, że przechodzimy przez jezdnię więc powtarzaliśmy tą sekwencję tysiące razy.
Zachowanie psa, przez nas pożądane lub nie, może oczywiście mieć różne przyczyny. Być wynikiem przeżywanego przez czworonoga stresu, podniecenia. Wynikać z jego wcześniejszych doświadczeń, także takich o których opiekun nie ma żadnej wiedzy.  Może także, być przez nas bardzo mocno nagradzane, wzmacniane nawet wtedy gdy niekoniecznie zależy nam na jego utrwaleniu. Dobrze jeżeli jako przewodnicy posiadamy pewną wiedzę na temat uczenia się psów, jeżeli nie, zdobywajmy ją gdyż pewne jest to, żepies się nie myli.

Upał!

Pies bezpieczny w podrożyPodróżując z czworonogami pamiętajmy o tym, że gdy temperatura w słońcu osiąga 30 stopni Celsjusza w stojącym kilkadziesiąt minut samochodzie pod jego dachem, na wysokości zagłówków wytwarza się temperatura sięgająca 80 stopni!! Pod jego dachem! Pies przewożony w bagażniku samochodu z nadwoziem typu liftback, czyli na przykład Skodą Octavią czy Fordem Mondeo, ma nad sobą szybę niezapewniającą cienia. Przenikanie promieni słonecznych możemy jednak w prosty sposób ograniczyć, poprawiając tym samym warunki w jakich psiaki z nami podróżują, montując akcesoryjną roletę.
Przewożenie psa za ostatnim rzędem siedzeń ze względów bezpieczeństwa, czynnego jak i biernego, praktycznych jest dobrym rozwiązaniem. Jednak ze względów konstrukcyjnych, w części bagażowej samochodu panują odmienne warunki termiczne od tych w których my podróżujemy. Większość pojazdów nie posiada dodatkowych dysz nawiewu powietrza dla pasażerów tylnych siedzeń, co znacznie ogranicza jego cyrkulację w najbardziej oddalonej od kierującego części samochodu. Tym samym nawet przy włączonej klimatyzacji temperatura panująca tam podczas upałów jest wyższa.Jak mało komfortowe dla nas samych jest wejście do auta pozostawionego na słońcu nie będę pisał. Każdy z nas to doskonale pamięta a może nawet doświadczył przed chwilą. Zanim dotkniemy parzącej kierownicy, przewietrzmy jego wnętrze lub włączmy klimatyzację jeżeli znajduje się w wyposażeniu. Najszybciej osiągniemy zamierzony efekt ustawiając nawiew powietrza na nogi i uchylając okna. Pamiętajmy jednocześnie, zwłaszcza podczas dłuższych podróży kiedy kolejny postój możemy zaplanować wcześniej, że dobrze jest ją wyłączyć przynajmniej kilka minut przed opuszczeniem samochodu. Zaoszczędzimy sobie i współpasażerom, niezależnie od liczby ich nóg, nagłego zetknięcia z rzeczywistością, przedsmaku szoku termicznego.
Rozpoczynające się wakacje są okresem w którym wiele psów, przemierzy z nami setki kilometrów. Zaplanujmy wcześniej dodatkowe przerwy w podróży, podczas których psiaki będą mogły spokojnie załatwić swoje potrzeby i chlipnąć przygotowaną przed wyjazdem wodę. I nigdy nie zostawiajcie ich samych w zaparkowanym, szybko nagrzewającym się samochodzie, w pułapce z której mogą już nie wyjść o własnych siłach…

Z pupilem w samolocie.

pies gotowy do lotuLecisz za granicę i nie wiesz co zrobić ze swoim czworonożnym przyjacielem na czas podróży? Po prostu zabierz go ze sobą. Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy: kraj docelowy oraz przewoźnik. Zarówno jedno jak i drugie rządzi się swoimi prawami
w kwestii przewozu zwierząt.

Pierwszym krokiem jaki musimy podjąć przy planowaniu podróży jest poinformowanie przewoźnika o fakcie podróżowania ze zwierzęciem, zwłaszcza jeśli jest ono nietypowe (np. kameleon). Jest to bardzo ważne ze względu na ograniczoną liczbę zwierząt jaka może się znajdować na pokładzie podczas lotu. Poza tym kiedy planujemy podróż tanimi liniami lotniczymi, możemy nie dostać zgody na podróż z naszym czworonogiem, gdyż większość z nich nie zezwala na loty ze zwierzętami (np. easyJet, Wizzair).
Za przewóz zwierzęcia trzeba uiścić opłatę, której wysokość zależy od wielkości i wagi podopiecznego wraz z klatką. Przepisy dotyczące przewozu zwierząt samolotem są zróżnicowane w zależności od liniiWiększość linii lotniczych zezwala na podróż z psem lub kotem na pokładzie, a np. LOT zezwala również z tchórzofretką.
Zwierzę musi być trzymane w klatce na tyle dużej, aby mogło spokojnie się obrócić czy wstać. Waga czworonoga również ma znaczenie: razem z klatką nie może przekroczyć 10kg- dodaje Malec. Pozostałe zwierzęta mogą być trzymane wyłącznie w lukach bagażowych. Wyjątkiem jest pies przewodnik, który może być bez klatki ale na smyczy przy swoim właścicielu na pokładzie.
Przyjęte jest, że w Europie możemy przewieźć do 5 zwierząt naraz, z zaświadczeniem
od weterynarza o odrobaczeniu i braku wścieklizny. Dodatkowo, paszport z notą
od weterynarza, aktualna książeczka szczepień i paszport to dokumenty o których trzeba pamiętać. Nasz pupil powinien mieć również wszczepiony mikroczip lub posiadać czytelny tatuaż.Co kraj to obyczaj
Podróżując do Wielkiej Brytanii lub Irlandii, warto przyswoić sobie kilka zasad. Przykładowo nie zostaniemy wpuszczeni na ich teren z psem rasy Tosa Inu, Pit Bull Terier czy Dogo Argention. Wiek zwierzaka jest również nie bez znaczenia, musi mieć przynajmniej 3 miesiące żeby się kwalifikować do podróży. Dodatkowo, wymagany jest mikroczip, który musi znajdować się obowiązkowo po lewej stronie szyi zwierzęcia. Tatuaże nie są uwzględniane.
Lecąc do Szwecji musimy również pamiętać o mikroczipie dla podopiecznego bo tylko ten jest uznawany. Następnie na min. 10 dni przed wylotem pies musi zostać odrobaczony. Trzeba zadbać również o pobranie krwi pupilowi po 4 miesiącach od szczepienia na wściekliznę. Zarówno do Szwecji jak i Norwegii nie przewieziemy psa rasy American Staffordshire Terrier czy Fila Brasileiro. Podróżując do Stanów Zjednoczonych, nasz kompan powinien mieć ukończone 4 miesiące i posiadać rodowód eksportowy jako dodatkowy dokument oprócz obowiązkowego paszportu czy zaświadczenia od lekarza.
Warto zatroszczyć się o dobre samopoczucie zwierzaka, który z nami leci. Oszczędzimy mu stresu przyzwyczajając go wcześniej w domu do klatki , w której ma spędzić podróż. Dobrym pomysłem jest również ulubiona zabawka, miska wody czy jedzenie. Tym bardziej jeśli wybieramy się gdzieś dalej i lot trwa kilkanaście godzin. Trzeba pamiętać o pewnych ograniczeniach: jeśli zwierzę jest wyjątkowo duże lub ciężkie, wtedy zostaje jedynie opcja lotu typu cargo czyli samolotem towarowym.

Spacer z psem.

Pies z psem na spacerzePies pomaga nam dbać o kondycję i zdrowie. Czasami ciężko nam samemu pobiegać po terenie. Z psem jest inaczej gdyż wykonujemy nasz obowiązek oraz przyjemność a przy okazji korzyść jest obustronna. Nie zapomnijmy jednak, że spacery dla psa mają większe znaczenie niż jedynie czysty ruch.

Spacer z psem stanowi dla niektórych z nas wielką przyjemność ale również i obowiązek. Idąc na spacer z własnym psiakiem dbamy o swoją kondycję i zdrowie. Jakie natomiast korzyści z spaceru wynikają dla naszego czworonoga? Wiemy na pewno że spacer z panem jest dla niego niezwykłym przeżyciem. Podczas wysiłku wyrabia sobie mięśnie i płuca. Gdyby jednak chodziło tylko o kondycję i mięśnie, można by je ćwiczyć równie dobrze za pomocą maszyny do biegania. Jeżeli ktoś ma wokół domu dużo miejsca to nawet nie musiałby się decydować na spacer. Jednak nie oto w tym wszystkim chodzi. Psu potrzebne jest zetknięcie się z wieloma nowymi, różnorodnymi sytuacjami, podczas których wzbogaca swoje doświadczenia. Przy okazji różnych doświadczeń nabiera właściciel czworonoga. Dlatego powinniśmy towarzyszyć naszemu pupilowi na spacerze. Wypuszczenie go samego na drogę jest prowokowaniem nieszczęścia dla nas i innych ludzi.Potrzeba ruchu jest ogromna. Pies który nie ma takiej możliwości może sprawiać kłopoty wychowawcze. To tak jak z człowiekiem, kiedy nie może rozładować stresu i napięć które towarzyszą mu w codziennym życiu. Wtedy stajemy się bardziej nerwowi, wiele rzeczy nam nie pasuje. Dlatego wychodźmy z swoim pupilem jak najczęściej poza dom. Spacery powinny być regularne, interesujące zarówno dla psa jak i właściciela. Odwiedzajmy różne miejsca tak by wzbudzać u psa ciekawość odkrywania nowych miejsc. Ścisłe trzymanie się tylko jednej trasy może spowodować, że pies uzna teren dobrze mu znany za swój własny i będzie go bronił gwałtownie przy każdej okazji.W czasie spaceru.Brzydka pogoda na zewnątrz niestety nie zwalnia nas z konieczności wyjścia z domu. Psu potrzebne jest przebycie dłuższych lub krótszych dystansów, poznanie nowych miejsc i nowych sytuacji. Dobrze jest znaleźć teren gdzie pies będzie miał trochę swobody do biegania bez smyczy. Psy są zwierzętami towarzyskimi, bardzo chętnymi do zabawy dlatego gdy mamy więcej niż jednego psa wzięcie ich jest milsze dla nich lecz niekoniecznie dla właściciela. Dlatego tak ważne jest by psy nauczyły się posłuszeństwa. Właściciel jako „przewodnik stada” musi panować nad emocjami swoich podopiecznych. Inaczej bardzo szybko wymknął się mu spod kontroli. To właściciel powinien decydować o kierunku spaceru, czasie jaki spędzą i ewentualnie na zabawy na jakie będzie wolno.Pies psu nie równy.
Często uważamy, że kto posiada większego czworonoga musi spędzać z nim więcej czasu na spacerze ze względu na większe potrzeby ruchu. W rzeczywistości niektóre duże rasy jak np. bernardyny, są mało ruchliwe w porównaniu malutkim cairn terierem, które praktycznie się nie męczy podczas długich przechadzek.
Nie przesadzaj i nie bądź nadgorliwy.
Nie zmuszajmy psa do biegania i aktywności większej niż ta, na którą sam wykazuje ochotę. Sytuacja taka rzadko zdarza się u młodego psa ale już u starzejący wykazuje zdecydowanie mniejszą aktywność ruchową i chęć do zabawy.

Akwarystyka ile i jakie formy ryb będą poprawne do 150 litrów.

Akwarystyka kiryskarium. Kiryski to ryby akwarystyczne jakie darzę swoistą sympatią, i z tego powodu mam chęć założyć specjalne akwarium dla kirysków, chciał bym te ryby akwariowe pielęgnować w nim i spróbować rozmnożyć je, jednak mam akwarium w tej chwili pusty o pojemności 50 litrów.

Przy hodowli skalarów ważna jest wysokość akwarium, akwarium 80 litrowe jest o wiele za niskie ryby akwariowe skalary wymagają o wiele większego baniaka do życia. Żeby nam akwariowe ryby skalary nie karłowaciały to potrzebujemy baniaka o minimalnej wysokości 50 cm. Neonki z tego co się orientują są w stanie być pielęgnowane ze skalarami ale tylko jeżeli są razem od malutkiego, bo jeżeli wpuścisz neony do baniaka w jakim hodujesz dojrzałe skalary to nie będzie przyjemnie dla neonek.
Trzeba pamiętać tak aby wziąć pod uwagę w wymiarach wnęki iż na akwarium będzie zamontowane oświetlenie. W przypadku ów baniaka to np. całkiem często takie akwa od drugiej strony ma duża klapkę, o ile jest umieszczone w ścianie między dwoma pomieszczeniami, i jeśli chcemy wykonywać jakieś zabiegi pielęgnacyjne idziemy do drugiego pokoju a w drugim pomieszczeniu akwarium porządnie jest zabudowane. Patrząc z odmiennej stronicy, akwarium jeżeli ma 50 cm wysokości, lecz jest o objętości 80 litrów to i tak będzie za małe do hodowania skalarów albowiem będzie za wąskie. I tu można w przybliżeniu określić że dla dwójki skalarów najlepsze było by akwarium mniej więcej 160 litrów, jednak skalary są rybami akwariowymi masowymi więc akwarium jeszcze większe powinno być.Jak wiadomo akwarystyka nie jest zamiłowaniem dla wszystkich, którzy nie pragną wykonywać pracę regularnie przy zbiorniku. Niewątpliwie bojowniki nadają się przede wszystkim do zbiornika jedno gatunkowego, w którym samczyk ma około 3 samic do towarzystwa. Osobnik płci męskiej w baniaku musi być jeden dlatego że dojdzie do walk pomiędzy samcami i efekt będzie nieszczęsny takiej uprawy. Więc lub hodujemy rybki akwariowe w postaci jednego bojownika i kilku samic, ewentualnie selekcjonujemy niepozostałe gatunki ryb do baniaka.Zbiornik 120 litrów dla takiego gatunku ryb jak ryby akwariowe paletki jest wyraźnie za małe, są to ryby akwariowe ogromnie delikatne i pielęgnacja ich jest bardzo trudna. Akwaryści pielęgnują paletki w baniakach powyżej 300 litrów, na dodatek w obsadzie akwarium znajdują się ryby sanitarne. Pamiętajmy że w małych baniakach ryby akwariowe mogę żyć, ale takie istnienie to tylko wegetacja, a nie naturalne życie jakie powinny mieć zagwarantowane dzięki skonstruowanym warunkom w akwarium przez akwarystę. – ryby akwariowe. Ryby akwarystyczne glonojady nie skonsumują ryb otosków, kluczową funkcją w takim przypadku jest, w jak obszernym akwarium zamyślasz trzymać glonojady.

Obroża dla psa.

Aby spacer z czworonogiem był przyjemny i komfortowy zarówno dla właściciela jak i dla pupila potrzebna będzie odpowiednia obroża dla psa. Powinna być wygodna i lekka, żeby mógł swobodnie się w niej poruszać. Jeśli będziemy brali pod uwagę jedynie kwestię czy piesek ładnie wygląda w obroży, a nie to jak zachowuje się na spacerach, ile waży i w jakim jest wieku, możemy mu tym złym doborem jedynie wyrządzić krzywdę.

Kupując obrożę dla szczeniaka należy pamiętać, że maluch jeszcze urośnie, oczywiście w zależności od rasy. Jednak kupno małej obróżki nie zda się na długo, najlepiej jeśli będzie już nieco większa z możliwością regulacji. Niepolecane dla szczeniaków są szelki, gdyż mogą uszkodzić delikatne jeszcze żebra, zwłaszcza przy mniejszych rasach.
Dla dorosłych psów szelki są już bardzo odpowiednim rozwiązaniem. Podczas spaceru pies nie czuje ucisku na krtań, dzięki czemu się nie dusi. Natomiast właściciel może kontrolować tempo oraz w razie potrzeby jednym pociągnięciem smyczy delikatnie skorygować zachowanie pupila. Szelki również są odpowiednie dla psa, który nie do końca potrafi chodzić na smyczy i na przykład często się kładzie. Umożliwiają wówczas łatwe podnoszenie pupila, co jest niemożliwe przy obroży ani kolczatce. Szelki ogólnie są najlepsze podczas szkolenia psa, a także gdy chcemy z pupilem uprawiać jogging lub pojeździć na rowerze.Właściciel czworonoga ma także możliwość wyboru kolczatki. Taka obroża dla psa to zazwyczaj metalowy łańcuch, którego każde ogniwo zakończone jest tępymi kolcami lub skórzany pasek nabity ćwiekami. W obydwu przypadkach istnieje możliwość zakładania jej psu na szyję kolcami do środka lub na zewnątrz. Na pewno nikomu nie należy tłumaczyć, że gdy kolce przylegają do skóry, z każdym pociągnięciem wbijają się i zadają psu ból. Poza tym kolczatka jest dosyć ciężka i niewygodna.
Jest to odpowiednie rozwiązanie jedynie w przypadku dużych, nieposłusznych i agresywnych psów, a także podczas uczenia niepokornego pupila chodzenia na smyczy. Należy pamiętać, że jeśli decydujemy się na ten rodzaj obroży, kategorycznie nie wolno zakładać jej psu za każdym razem gdy idzie na spacer, jak również to, że nawet w najtrudniejszych przypadkach nie powinno się zbyt często psa strofować bolesnymi pociągnięciami smyczą, gdyż żaden właściciel nie chce krzywdzić swojego pupila.

Moje hobby – akwarystyka.

Akwarystyka słodkowodna nie była by możliwa gdyby nie zachowanie równowagi w procesach oczyszczania wody. Odpowiednie wkłady w filtrze akwarystycznym w znaczący sposób wspomagają naturalne procesy. Akwaryści oczywiście mogą polegać na nowoczesnej technice, chemii akwarystycznej i chemiczne filtracji, jednak jest to bardzo kosztowne i w braw pozorom pracochłonne. Akwarium w którym jedynie naturalne procesy byłyby odpowiedzialne za filtracje jest możliwe ale byłoby mało efektowne. Najlepszym rozwiązaniem jest wspomaganie natury za pomocą odpowiednich wkładów i urządzeń.

Stosując zeolit usuwamy z wody związki amoniaku. Warto wiedzieć, że to samo robią rośliny. W procesie fotosyntezy rośliny pobierają dwutlenek węgla i oddają tlen, ale również pobierają związki azotu i fosforu które są im potrzebne jako budulec przy wzroście. Obsadzenie akwarium dużą ilością roślin przy jednocześnie stosunkowo małej obsadzie ryb sprawi, że woda będzie miała lepsze właściwości a my nie będziemy musieli stosować chemii w celu zapanowania nad parametrami. Rośliny konkurują o światło i nawozy z glonami. Duża obsada roślin sprawia, że w wodzie jest bardzo mało azotanów i fosforanów, więc glony nie mają pożywki aby się rozwijać. Akwarystyka ? Nie, chemia :)
Innym naturalnym sposobem dbania o wodę, a co za tym idzie również o ryby jest dostarczenie naturalnych substancji bakteriobójczych i grzybobójczych. W akwarystyce często stosuje się torf, który umieszcza się w komorze filtra. Torf zawiera związki humusowe i garbniki, które w pewnym stopniu niszczą drobnoustroje, a także wspomagają leczenie ryb.Stosując torf nie uchronimy się w stu procentach przed chorobą w akwarium, ale możemy dzięki niemu zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia tego typu problemów, a w ostateczności torf w znaczącym stopniu wspomaga działanie podanych leków. Podobne działanie jak w przypadku torfu mają korzenie niektórych drzew. Po poddaniu odpowiednim procesom preparowania, oddają cenne garbniki i jednocześnie nie gniją w wodzie. Korzenie poza korzystnym wpływem na parametry wody, stanowią piękną ozdobę akwarium.

Klatka dla ptaków.

Jeśli zdecydujemy się na latającego pupila, potrzebna nam będzie klatka dla ptaków. Należy oczywiście ją dobrać pod względem wielkości i gatunku ptaka, który przede wszystkim musi mieć możliwość swobodnego rozprostowania skrzydełek i przemieszczania się w niej. Dla jednej pary klatka powinna być już stosunkowo większa. Jeśli hodowla ma obejmować większą ilość ptaków w grę wchodzi już jedynie woliera.

Aby ptak mógł bez problemu poruszać się w klatce niezbędne będą żerdki. Najlepiej naturalne drewniane pokryte korą. W celu ich zamocowania pomiędzy prętami klatki trzeba na końcach naciąć nożem płytkie rowki. Należy pamiętać, aby umieścić żerdki w odpowiedniej odległości od siebie oraz tak, by ptak nie mógł ogonem sięgać podłogi ani ścian klatki. Niezbyt odpowiednie są żerdki plastikowe, gdyż są częstą przyczyną schorzeń łapek oraz deformują pazurki.
Klatka dla ptaków musi oczywiście być wyposażona w poidełko i karmnik. Należy je umieścić w łatwo dostępnym miejscu oraz przede wszystkim niezbyt nisko klatki, gdyż wówczas szybko zostaną zanieczyszczone ptasimi odchodami. Karmnik najlepiej umieścić tuż przy żerdkach, aby ptak mógł swobodnie z niego korzystać nie wchodząc do jego środka. Dla mniejszych ptaków można użyć plastikowego naczynka na pokarm, dla większych już jednak lepsze będą metalowe. Papugi o silnych dziobach jak np. ara, kakadu, żako mają tendencje do niszczenia urządzeń klatki, lub wywracania naczyń z wodą czy pokarmem. Należy także pamiętać o odpowiednim mocnym przymocowaniu karmidełek.
Niektóre ptaki (jak np. kanarki) mają tendencje do rozrzucania pokarmu podczas jedzenia, poszukując swoich smakołyków, a mniej smakowite ziarna rozrzucają na sporą odległość. Inne ptaki natomiast (jak np. gwarki) uwielbiają kąpiele, dlatego mają tendencje do rozchlapywania wody z poidełka. Rozrzucaniu pokarmu i zbytniemu chlapaniu wodą można zapobiec poprzez wplecenie pomiędzy pręty klatki kawałków plastiku. Natomiast dno klatki powinno być wyłożone papierem (białym lub szarym i koniecznie gładkim), można także użyć specjalnego piasku.Najlepszym jednak rozwiązaniem są automatyczne poidełka i karmniki, które umieszcza się na zewnątrz klatki, a sam pojemniczek z pokarmem, z którego korzysta ptak, znajduje się między prętami wewnątrz klatki. Umożliwia to swobodne uzupełnianie pokarmu oraz wody, bez potrzeby niepokojenia pupila. Należy oczywiście pamiętać o częstym czyszczeniu zarówno karmników jak i przede wszystkim poidełek. Mimo, iż często są wykonane z zielonego szkła (co zapobiega rozwojowi glonów) to w starej, zanieczyszczonej wodzie gromadzi się wiele bakterii.

Egzotyczne zwierzęta w naszym domu.

A o własnym zwierzęciu w domu, niezależnie czy miałby to być wielki, kudłaty pies, czy mała myszka, można bardzo szybko spełnić, odwiedzając sklep lub schronisko dla zwierząt.

Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy się okazuje, że wcale nie jest to marzenie tanie – karma dla psów i kotów kosztuje, wyposażenie klatki dla chomika nie jest darmowe, a terrarium dla węża może kosztować nas sporo pieniędzy. Dlatego jeśli chcemy trzymać w domu egzotyczne zwierzęta, to warto w tym celu odwiedzić sklep zoologiczny, gdzie doświadczony sprzedawca z pewnością doradzi nam w wyborze odpowiednich produktów, także tych będących jego wyposażeniem.
Taka pomoc może być bardzo potrzebna a nierzadko wręcz konieczna, zwłaszcza gdy sami po raz pierwszy będziemy mieć do czynienia z płazami lub gadami, które w takich terrariach się hoduje. Egzotyka tych zwierząt jest zresztą na tyle specyficzna, a one same na tyle wymagające, że w większości przypadków konieczne wyposażenie kupimy jedynie w specjalistycznym sklepie. Może to być zarówno internetowy sklep terrarystyczny jak i jakiś naziemny punkt sprzedaży, który nie tylko zaoferuje duży wybór produktów, ale też opcję zasięgnięcia porady u sprzedawcy.Oczywiście terraria nie służą jedynie do hodowli węży czy jaszczurek. Doskonale czują się w nim też inne zwierzęta, którym chcemy zapewnić maksymalnie naturalne warunki i środowisko, w którym zwykle żyją – mogą to być myszy, świerszcze, gekony albo nawet legwany. Z pewnych względów specjalistyczny sklep terrarystyczny zaopatruje głównie kupców masowych i jest dostawcą wyposażenia dla mniejszych sklepów oraz ogrodów zoologicznych (czyli popularnego ZOO).
W takich przypadkach jednak sprzedawane terraria, zwierzęce kryjówki czy wyposażenie służące go ogrzewania lub kontrolowania wilgotności są o wiele bardziej zaawansowane i profesjonalne. Na potrzeby prywatnego hodowcy wystarczą sprzęty mniej specjalistyczne i odpowiednio tańsze, które jednak posiadają wszystkie atesty, certyfikaty i zabezpieczenia.

Z czego zrobić drapak dla kota.

Wiele osób zaciska zęby w chwili, gdy ich ukochane meble wraz z nowiutką tapicerką z dnia na dzień diametralnie zmieniają wygląd z powodu ocierającego się o nie ciągle kota. Zostawianie sierści, ścieranie tapicerki czy nawet jej rwanie czy szarpanie pazurami albo zębami to chleb powszedni w wielu mieszkaniach, gdzie znajduje się kot.

Wyjściem z takiej sytuacji może być zakup bardzo prostej zabawki, która pełni jednocześnie niezwykle przydatną rolę – drapak dla kota , bo to o nim mowa, może bowiem pomóc nie tylko ochronić nasze meble, ale też poprawić samopoczucie zwierzaka.
I co ciekawe, wcale nie trzeba go nawet kupować w sklepach zoologicznych czy zamawiać przez internet – można go zrobić samemu i to z materiałów dostępnych pod ręką. Podstawowym materiałem jest zwykła wykładzina – możemy użyć starej, której już nie używamy i zalega nam na balkonie lub w piwnicy, albo w sklepie tapicerskim kupić jej mały kawałek.Na drapak dla kota o standardowych wymiarach na pewno wystarczy metr kwadratowy takiej wykładziny, nie musi być on bowiem szeroki ani bardzo długi. Do tego oczywiście kawałek sztywnej deski, zszywacz tapicerski (w razie jego braku wystarczą śrubki, wiertarka albo małe gwoździki. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby z tych kilku elementów tanim kosztem, szybko i przede wszystkim z wielką satysfakcją stworzyć drapak dla kota godny nawet najbardziej rasowego zwierzaka.
Jeśli chcemy dodać do drapaka trochę więcej szczegółów, półki do chodzenia, drabinki czy sznurki do wspinania się, musimy oczywiście dokupić odpowiednio więcej wykładziny oraz nieco grubsze deski drewniane, które będą stabilną podporą całej konstrukcji. Zamiast wykładziny można użyć też sznurka – nie może być on wtedy jednak zbyt cienki – i owinąć go wokół pionowej tuby lub konstrukcji zbitej z kilkunastu patyków albo z desek. Nie wolno wtedy zapominać, aby taki drapak czymś podeprzeć lub przymocować, ponieważ w przypadku częstego i gwałtownego ocierania się o niego kota może zostać po prostu przewrócony.

Kocie przykazania.

  1. Cały świat jest miejscem Twojej zabawy
  2. Jeżeli uważasz, że Twój Pan Cię ignoruje, połóż się na klawiaturze komputera, a na pewno Cię dostrzeże i to szybciej niż Ci się wydaje
  3. Kiedy jesteś głodny, miaucz tak głośno, jak tylko potrafisz. W końcu ktoś Cię nakarmi, choćby tylko po to, żebyś się zamknął.
  4. Zawsze szukaj cieplutkich, dobrze nasłonecznionych miejscówek do spania.
  5. Śpij często, przecież jesteś jednym z największych śpiochów wśród ssaków.
  6. Kiedy coś zbroisz – po prostu mrucz i wyglądaj na słodkie niewiniątko.
  7. Różnorodność to pikanteria życia. Jednego dnia nie zauważaj ludzi, następnego rób wszystko, żeby nie dać im spokoju.
  8. Do czego służą zasłony? …. do wspinania się na samą górę.
  9. Ciekawość to pierwszy stopień do… świetnej zabawy (nie wiadomo, dlaczego ludzie twierdzą, że do piekła)
  10. Życie jest brutalne i pełne komplikacji, więc lepiej sobie pospać.
  11. Trzeba zostawić po sobie jakiś ślad dla przyszłych pokoleń. Ostatecznie możesz „podlać” wszystkie kąty – przecież to nic nie kosztuje.
  12. Jesteś bardzo wielkoduszny i musisz to okazywać. Jeżeli upolujesz jakieś „miłe” zwierzątko, połóż je na łóżku swojej pani – niech wie, że o nią dbasz.
  13. Jeżeli nie trafisz do kuwety, musisz przykryć czymś swoje „dzieło”. Bielizna lub skarpetki Twojego pana są do tego stworzone.
  14. Chcesz powiedzieć coś naprawdę ważnego? Zrób to w środku nocy – jak będziesz pewien, że wszyscy śpią. Tylko wtedy skupisz na sobie zasłużoną uwagę.

Pochodzenie kotów norweskich leśnych

Oryginalne brzmienie nazwy tej rasy to Skogkatt, określenie często pojawiające się w nordyckich podaniach ludowych oznaczające dosłownie "kota leśnego".

Pod koniec XIX wieku koty norweskie leśne stały się rzadkością nawet w Skandynawii - rasie tej groziło wyginięcie. Działania mające na celu odbudowanie tej rasy zostały przerwane wybuchem II Wojny Światowej. Wznowiono je dopiero w latach powojennych, zaś w latach 70 ubiegłego wieku koty norweskie zostały uznane przez Króla Olafa za oficjalną rasę tego kraju, za czym podążyło uznanie tej rasy przez międzynarodowe organizacje felinologiczne. Europejska organizacje FIFe uznała tę rasę oficjalnie w roku 1977. Do końca lat 90 hodowcy tych kotów podejmowali wysiłki w celu znalezienia nierodowodowych kotów żyjących w lesie, aby krzyżując je z kotami udomowionymi poszerzyć pulę genów. Pierwszym kotem norweskim - tym, który zapoczątkował rasę - był kot o imieniu Pan's Truls. Do dzisiaj jest to kot - legenda.

Do Stanów Zjednoczonych pierwsza para kotów norweskich przybyła w roku 1979 i dopiero po dwóch latach urodził się pierwszy miot, który przeżył i mógł zapoczątkować hodowlę tej rasy na szerszą skalę. Rasa kotów norweskich leśnych została uznana przez amerykańską organizację CFA i dopuszczona do hodowli w roku 1993.

Obecnie koty norweskie leśne hodowane są na całym świecie. Również w Polsce można znaleźć wiele hodowli kotów rasowychkoncentrujących się na hodowli kotów leśnych.

Jak podać kotu tabletkę?

1) Tabletka incognito

O ile w wypadku psów można zawinąć tabletkę w kawałek szynki lub wetknąć w resztkę pasztetu, o tyle koty są na takie sztuczki zdecydowanie za sprytne. Większość po prostu wyliże pasztet wokół pigułki, lub wypluje ja w wyraźnym niesmakiem. Jednak już rozdrobnienie tabletki i zmieszanie jej z Ulubionym Kocim Przysmakiem (musem z puszki lub saszetką karmy) w większości wypadków pozwala kota nabrać. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie tabletki można rozetrzeć, niektóre przeznaczone są do powolnego rozpuszczania się w żołądku. Zawsze należy spytać weterynarza, do której kategorii dany lek należy. Poza tym, metoda ta sprawdza się przede wszystkim u kotów łakomych, pozostałe mogą po prostu zostawić nawet najbardziej ulubione danie, jeżeli wyczują podstęp.
 
2) Na brudną łapę

Metoda zasłyszana, ale ponoć na niektóre koty działa. Sposób podobny do poprzedniego, ale zamiast mieszać rozdrobniona tabletkę z przysmakiem, dodajemy odrobinę masła (tylko tyle żeby masa zyskała odpowiednio kleistą konsystencję), po czym smarujemy tak przyrządzoną maścią przednia kocia łapę, i mamy nadzieję, że kot podążając za swoim instynktem czystości wyliże łapę do czysta.
 
3) Na strzykawkę

Metoda możliwa do zastosowania w przypadku leków rozpuszczalnych w wodzie. Jeżeli nie wiemy, czy nasz lek do tej kategorii należy, najlepiej spytać weterynarza - oni przecież wiedzą wszystko ;). Należy wykonać roztwór (możliwie skondensowany, aby cała procedura trwała jak najkrócej), i wypełnić nim strzykawkę (dla ciekawych - bez igły. Igły zostawmy lekarzom). Następnie łapiemy kota, i przytrzymując mu głowę delikatnie wpychamy czubek miedzy zęby. Ważne jest aby czubek znajdował się za linia policzka (czyli żeby na język wchodził w okolicy trzonowców), inaczej kot za pomocą języka przekieruje cały płyn na druga stronę pyszczka. Jak tylko strzykawka znajdzie się w zadanym miejscu, powoli naciskamy tłok, pamiętając że zwierzak musi mieć czas na przełkniecie płynu. Jeżeli kot odmawia przełykania, można podrapać do w gardło - stymuluje to odruch połykania. 

4) Na siłę

Najtrudniejszy, ale i najbardziej skuteczny sposób na wygranie tego starcia. W tym celu należy wziąć kota(można poprosić kogoś o pomoc jeżeli kot należy do typu niekooperatywnych, lub nawet zawinąć w ręcznik jeżeli stawia aktywny opór), następnie otworzyć mu pysk trzymając żuchwę kciukiem i palcem środkowym, a palcem wskazującym wepchnąć tabletkę tak daleko do gardła jak tylko damy radę. Ważne jest, aby po tym nie wypuszczać kota od razu, inaczej ten zaraz pigułkę wypluje. Zamiast tego należy potrzymać pysk zamknięty i przez parę sekund głaskać po gardle. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, cały zabieg trwa nie dłużej niż 10 sekund, i jest wbrew pozorom najmniej dla naszych kotów stresujący. Należy jednak robić to umiejętnie, tak aby kota przez przypadek nie zadrapać w gardło. Jeżeli nie czujemy się na siłach zrobić tego sami, a sposoby pokojowe nie skutkują, najlepiej jest poprosić o pomoc weterynarza.  

Czasami mimo najlepszych naszych chęci kot i tak nas przechytrzy, i udając że połknął pigułkę, tak na prawdę ukryje ją pod językiem lub w policzku, i jak tylko zostanie wypuszczony, z ostentacyjnym wręcz "ptfuj" pozbędzie się jej na naszych oczach, wyraźnie pokazując co myśli o całym pomyśle z tabletkami. Pamiętajmy jednak wtedy, by łatwo nie rezygnować - w końcu robimy to dla jego dobra.

Jak chodzić z psem na smyczy?

Pierwszym etapem nauki powinno być pozbycie się kolczatek i łańcuszków zaciskowych. Bardzo rzadko pozwalają one psu zrozumieć gdzie popełnia błąd, a jedynie sprawiają mu niepotrzebny ból i powodują strach przed smyczą(gdyż wszystkie nieprzyjemne rzeczy zaczynają się po założeniu smyczy). Zamiast tego świetnym rozwiązaniem jest obroża Uzdowa lub kantarowa, dostępna w większości sklepów dla zwierząt lub przez Internet.Cała obroża składa się z dwóch pasków, jednego biegnącego tuż pod uszami dookoła głowy, i drugiego opasającego kufę. Ten drugi na końcu posiada kółko do zapięcia smyczy, dzięki czemu gdy pies ciągnie, nagle pojawia się nacisk na nosową część pyska, podobno mająca kojarzyć się z uściskiem, jaki matka zakłada niegrzecznym szczeniakom. Czy kojarzy się - nie wiadomo, jednak pozwala bezboleśnie zatrzymać nawet ogromne psy z minimalnym nakładem siły.

Kiedy mamy już kontrargument wobec siły pociągowej psa, należy pokazać mu, że ciągnięciem nic nie wskóra. Za każdym razem, gdy pies w trakcie spaceru wyrwie się naprzód, zatrzymujemy się. Stoimy do momentu aż zwierzę trochę się uspokoi, i ruszamy dalej. Zabieg powtarzamy przy każdym szarpnięciu. W końcu pies zorientuje się, że szarpiąc smycz jedynie odwleka moment dojścia do parku/na placyk.

Bardzo ważne jest abyśmy my, jako właściciele, nigdy nie byli źródłem ciągnięcia. Jeżeli sami szarpiemy smycz, nie możemy winić psa, że sam to robi. Jeżeli chcemy, aby pies podszedł do nas w trakcie spaceru, zamiast ściągać go jak kotwicę, przywołujemy go tak, jakby był bez smyczy - to, że do nas podejdzie ma być jego własnym wyborem.

Na to również jest bardzo proste ćwiczenie, pozwalające dodatkowo podkreślić rolę człowieka, jako przewodnika. Potrzebna będzie to tego niewielka ilość smakołyków, choć z równym powodzeniem można używać zwykłej karmy, odejmując z dziennej porcji. Samo zadanie polega na skupieniu uwagi psa na nas, jako tych wyprowadzających, i skłonić pupila do trzymania się blisko, gdy wydamy komendę. Nie należy jedynie wykonywać tego w trakcie drogi "na" spacer, przynajmniej na początku, inaczej może to spowodować frustrację czworonoga, niemogącego doczekać się przykładowego parku.

Podczas zwykłego spacerowania, najlepiej, jeżeli czworonóg znajduje się z przodu, nagle zmieniamy kierunek o 180 stopni, wypowiadając komendę, na przykład "chodź". Bardzo ważne jest, aby smycz cały czas pozostała luźna - nie chcemy zmuszać psa do podejścia, a pokazać mu, że lepiej jest bliżej nas niż dalej. Nie zatrzymujemy się, o dalej idziemy w przeciwnym kierunku. Po chwili pies powinien podejść do nas, zaintrygowany ta nagła zmiana.

Natychmiast nagradzamy go(smakołykiem, podrapaniem lub klikerem), i po paru krokach znów zmieniamy kierunek. Tym razem pies powinien podążyć za nami o wiele szybciej - i również szybciej zostać nagrodzony. Po kilkunastu minutach będzie trzymał się blisko nas, tak żeby nie stracić żadnej szansy na smakołyk przy ewentualnej zmianie kierunku. Potem smakołyki można zacząć dawać coraz rzadziej. Należy przywoływać psa również, kiedy po prostu chcemy, aby do nas podszedł - i również nagrodzić.
 
Dzięki regularnym powtarzaniu zyskamy sobie nie tylko szacunek naszego pupila, ale i o wiele spokojniejsze spacery, a przecież chodzi o to, by obie strony cieszyły się wspólnymi wyjściami.

Psy i ludzie

Towarzysz człowieka czy agresywne zwierze?

Najlepszy przyjaciel człowieka, zwierzę niezwykle inteligentne, charakteryzujące się niespotykaną wśród ludzi wiernością i lojalnością. Jednocześnie może być nieobliczalny i agresywny, ale zwykle nie leży to w jego naturze. O kim tu mowa? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. Owym zwierzęciem jest oczywiście pies.

Od wieków pies był towarzyszem ludzi, na dobre i złe. Bez względu na to, czy właściciel opływał w luksusy, czy też był biednym pasterzem to i tak pies kochał go bezgranicznie, swoją specyficzną, psią miłością. Trudno nie doceniać nici przyjaźni jaka nawiązuje się pomiędzy psem, a jego właścicielem. Jest ona bezkompromisowa, nie zna zazdrości czy innych złych uczuć. Niemniej jednak nie należy zapominać o tym, ze pies bywa zwierzęciem agresywnym.

Trzeba przy tym jasno zaznaczyć, że agresja u psa jest wywołana w większości przypadków działaniem samego człowieka. Niewłaściwe szkolenie psa może wykształcić u niego złe zachowania, które mogą zaszkodzić człowiekowi. Podobna sytuacja może być wywołana faktem dręczenia psa. Pies pomimo całej swej cierpliwości po pewnym czasie znęcania się nad nim będzie się bronił przed oprawcą. Niezależnie od tego, czy bić i dręczyć go będzie dziecko czy dorosły. Należy to traktować jako odruch bezwarunkowy.

Jak wykonać budę dla psa.

Jeśli buda ma być dla dorosłego psa - wyznacz wymiary, mierząc długość zwiniętego w kłębek psa i dodając ok. 15cm. Szerokość przedsionka powinna być o połowę mniejsza.
Aby określić wysokość budy, zmierz odległość od spodu łap do czubka głowy siedzącego psa i dodaj do niej ok. 15cm. Otwory wejściowe powinny sięgać stojącemu zwierzęciu do łopatek i być mnie więcej 5 cm szersze od niego. W ten sposób buda nie będzie zanadto przewiewna.
Trochę utrudnione zadane w doborze odpowiedniego wymiaru budy będziemy mieć, jeśli buda ma być dla szczeniaka. Wówczas należy przyjąć średnie wymiary dorosłego osobnika charakterystyczne dla danej rasy. uwzględniając fakt, iż pies jest z reguły większy niż suczka. Wielkość szczeniaka można ocenić po łapach. Im większe łapy ma nasz szczeniak, tym większym psem będzie w przyszłości. Ostatecznie możemy oszacować przyszły wzrost naszego szczeniaka, wzorując go na rodzicach naszego pupila, jeśli tylko mamy taką możliwość.
Po zmierzeniu bądź oszacowaniu gabarytów psa, zsumuj wymiary przedsionka i wewnętrznego pomieszczenia, a następnie wytnij z wodoodpornej sklejki o grubości 18mm odpowiednio dużą podłogę. Podstawę budy wykonaj z łat o wymiarach 50 x 100 mm., tak by podłoga była izolowana od podłoża. Połącz podłogę z podstawą wkrętami do drewna o długości 32 mm. Ściany, dach oraz wewnętrzne przepierzenie wykonaj ze sklejki lub desek. Aby zapewnić spływ wody, wytnij w ścianach szczytowych i przepierzeniu skosy pod kątem 45 stopni. Do wynikającej z pomiarów długości i szerokości płyt dachowych dodaj po 5 cm na okapy.
Aby buda była cieplejsza zimą i chłodniejsza latem możesz zastosować podwójne ściany oraz podłogę pomiędzy, którymi należy umieścić styropianowe płyty najlepiej o grubości 4 - 5 cm. Dach budy pokryj gontem papowym lub papą, przybijając ją do płyt krótkimi ocynkowanymi gwoździami (papiakami). Połącz ściany, przepierzenie i podstawę budy plastikowymi narożnikami lub krótkimi kawałkami listew o przekroju 25 x 25 mm. Dach budy zamocuj do korpusu haczykami, aby można go było zdejmować w celu sprzątnięcia wnętrza.
Jeśli dach jest ciężki, wówczas można zastosować z tyłu budy zawiasy, tak by zamiast zdejmowania dachu była możliwość jego podniesienia (otworzenia). Zewnętrzną stronę ścian i podstawy zabezpiecz środkami do konserwacji drewna (obecnie są impregnaty z woskiem) albo zagruntuj i pomaluj farbą podkładową oraz nawierzchniową.
Umieść budę tak, aby pies mógł obserwować ruch przed domem. Wejście jest najlepiej skierować na wschód, aby pomieszczenie wewnętrzne nie nagrzewało się zbytnio w upalne dni. Wnętrze wyściel starym kocem. Pierz go regularnie i odkażaj budę środkiem zaleconym przez weterynarza.
Pamiętaj, że pies NIE powinien leżeć na kamieniu bądź betonie, w przyszłości może się to skończyć reumatyzmem naszego pupila. Nawet jeśli masz podwórko wyłożone np. kostką brukową, warto pomyśleć o zbiciu choćby drewnianej podłogi w miejscu, gdzie ma się znaleźć kojec i buda. W upalne dni pies lubi chłodzić się leżąc np. na trawie bądź piachu. Na miękkim podłożu też będzie oddawał potrzeby fizjologiczne. Warto więc wygospodarować taki kącik z piachem. Jeśli to możliwe możemy pomyśleć też o częściowym zacienieniu kojca, np. sadząc jakieś drzewko, w którego cieniu nasz pies będzie mógł się schować w upalne dni.

Jak powinna wyglądać buda dla psa .

Akcesoria dla zwierząt są bardzo ważne w utrzymaniu komfortu życia zwierzęcia. Oczywiście buda dla psa będzie potrzebne tylko, jeśli ma on mieszkać na zewnątrz, ponieważ w domu będzie i tak miał swoje miejsce.

Należy przy tym dokładnie dopilnować, by taka buda nie tylko była dobrana rozmiarami, ale także, żeby pies nie marzł zimą. W tym celu należy całą budę obić styropianem, który w znacznym stopniu zapobiegnie ucieczce ciepła z wnętrza psiego domu. Jeśli mamy możliwości, to najlepszym wyjściem jest oczywiście buda dwukomorowa, gdzie mamy pierwszą komorę nieocieplaną na lato oraz kolejną, tym razem dokładnie ocieploną, gdzie pies będzie mógł się wygrzewać w zimne wieczory.

Buda dla psa nie powinna znajdować się w pierwszym, lepszym miejscu, ponieważ będzie on narażony wówczas na zaczepki ze strony innych ludzi czy zwierząt. Jego dom powinien być zbudowany w miejscu zacisznym, osłoniętym od wiatru, tak, by śnieg nie wpadał do środka na śpiącego psa. Buda powinna także znajdować się w miejscu, które pozwoli psu na odpoczywanie w spokoju, gdzie nie będzie niepokojony przez ludzi.

Ważne jest także, by rozmiary legowiska wewnątrz były dobrze dobrane do wielkości psa, tak, by mógł swobodnie stanąć oraz obrócić się w budzie. Buda dla psa jest przecież jego własnym domem, przez co należy jak najbardziej zadbać o to, by czuł się on tam najbardziej swobodnie jak to tylko możliwe. Jeśli nie mamy możliwości zakupienia odpowiedniego domku, możemy sami postarać się o skonstruowanie dla niego budy, ale należy dokładnie zapoznać się z wszelkimi zasadami budowy psiego domu.

Jak wykąpać psa?

Jeżeli jednak nasz pupil postanowił wytarzać się w czymś wyjątkowo pachnącym, i kąpiel należy mu się bezwzględnie, całą procedurę należy przeprowadzić najszybciej jak to możliwe. Nie tylko ze względu na stan powietrza w mieszkaniu, i możliwość wytarcie się psa o meble, ale również z powodu czworonoga - większość psów nie lubi kąpieli, a żadna próba karania nic nie da - pies już dawno zapomniał, skąd wziął się zapach.

1) Przygotowanie łazienki. Przede wszystkim należy usunąć z łazienki wszystkie ręczniki i szlafroki, które wiszą tam na co dzień. Pies może się otrząsać, niekoniecznie zanim zdążymy do końca zmyć z niego to, w czym się wytarzał. 

Na dno wanny lub brodzika kładziemy matę antypoślizgową, aby ułatwić psu utrzymanie równowagi.  

Przygotowujemy tez szampon, najlepiej kupiony specjalnie dla typu okrywy włosowej, lub nawet rasy. Dzięki temu minimalnie zaburzymy naturalna barierę, jaką skóra psa sama wytwarza. Najlepsze byłoby oczywiście umycie psa sama woda, ale nie da to takiego rezultatu jak szampon. 

2) Przygotowanie psa. Psu zakładamy obrożę - utrzymanie go w wannie, jeżeli postanowi wyjść, będzie bez niej bardzo trudne.  

Jeżeli pies należy do tych, które regularnie przynoszą na sobie różne "ciekawe" zapachy, można postarać się nauczyć go wskakiwać do wanny samemu. Zaoszczędzi nam to dużo czasu i nerwów podczas wkładania psa do środka. 

3) Kąpiel. Sama kąpiel nie różni się bardzo od kąpania dziecka - dużego i kręcącego się, ale nadal dziecka.  

Szczególnie uważać należy na następujące rzeczy:
-temperatura wody powinna być jak najbliższa temperaturze ciała, czyli około 37 stopni. 
-szampon nie może dostać się do oczu ani do uszu psa. Mimo że szampon dla psów nie powinien zawierać substancji drażniących, woda w uszach jest dla psów szczególnie nie przyjemna. 
-psa należy spłukać bardzo dokładnie. Niespłukany szampon zmatowi sierść, a jeżeli zostanie w podszerstku może sprawić, że pies zacznie się pienić przy pierwszym deszczu. 

4) Po kąpieli. Po spłukaniu z psa całego szamponu należy go jak najdokładniej wytrzeć. O ile nie jest środek lat i nie panuje upał, lepiej jest poczekać ze spacerem aż zwierzak przynajmniej trochę wyschnie.
 
Jeżeli zdecydujemy się na spacer, trzeba pilnować, aby zaraz po wyjściu nie wytarzał się w czymś jeszcze bardziej śmierdzącym. Dla psów zapach szamponu jest zbyt dostatecznie nieprzyjemny, aby próbować zamaskować go pierwszym "ciekawym" zapachem jaki znajdą.